Levi w Krainie Czarów?! |
Seria: Shingeki no Kyojin
Postacie: Levi, Eren, Erwin, Hanji, Mike, Auruo, Erd, Mikasa, Petra, Sasha, Armin
Gatunek: fantasy, komedia (?!) [w przyszłości lekki Shounen-ai!]
Ograniczenia: K+ (+9)
"W głąb wielkie dziury"
Zachodzące słońce wesoło
przygrzewało okolicę swoimi promieniami. To właśnie one nie pozwalały dalej
śnić Leviemu, który nie wiedzieć dlaczego, postanowił uciąć sobie drzemkę pod
jednym z drzew. Mężczyzna niechętnie otworzył oczy i pierwszą rzeczą, jaką
ujrzał, był Eren z króliczymi uszami. Chłopak najwyraźniej przyglądał się
kapitanowi z zaciekawieniem, a kiedy tylko zauważył, że ten się obudził, zaraz
odsunął się od niego i zaczął uciekać przed siebie, co jakiś czas zerkając do
tyłu. Levi zwyczajnie zignorowałby ten fakt, jednak jakiś czas temu sam kazał
mu posprzątać piwnice zamku, których nie jest tak mało, właśnie przez to nieco
się zdenerwował. Bez ociągania się wstał z ziemi i szybko podążył za
chłopakiem, całkowicie nie zwracając uwagi na jego… dziwny wygląd, w końcu nikt
normalny nie ma białych, króliczych uszu! W pewnym momencie Eren znikł mu z
oczu. Kapitan zamrugał kilkakrotnie i zaczął rozglądać się uważniej, w końcu
ten bachor nigdzie nie mógł uciec! Nagle, nim zdążył się zorientować co się
dzieje, zaczął spadać, okazało się, że wpadł do jakiejś wielkiej dziury, która
znikąd pojawiła się przed nim.
Spadał i spadał, i spadał, i tak
ciągle… Sam już stracił rachubę, ile czasu mu to zajęło. W tej chwili jednak
bardziej żałował, że nie miał sprzętu do trójwymiarowego manewru, mógłby
przynajmniej wydostać się z tej dziury, jeśli rzecz jasna ma ona gdzieś ściany.
W końcu znużony tym ciągłym spadaniem bez celu, uciął sobie kolejną drzemkę,
coś nie wyspał się tej nocy…
Kiedy się obudził, zaraz
zorientował się, że leży na ziemi, ku zdziwieniu był cały i zdrowy, tak jakby
sam się położył w tym… dziwnym miejscu. W pierwszej chwili jednak nie otoczenie
przykuło jego uwagę, a to, że ma na sobie jakąś idiotyczną, niebieską-brązową sukienkę
z falbanką! Do tego miał jeszcze buty na obcasie (na nie mniej był zły, w końcu
będzie nieco wyższy!) oraz szybko wymacał, że we włosach ma kokardę! Będąc już
wściekłym z tego powodu, miał zamiar pozbyć się tej sukienki, ale szybko
zorientował się, że jest to niemożliwe. Uparcie siedziała na nim, a każda próba
zerwania kończyła się tym, że materiał na chwilę się rozciągał, a potem wracał
do swojej starej postaci. Wkurzony mężczyzna ostatecznie podniósł się z ziemi i
otrzepał się z kurzu, już trudno, musi przeżyć w tym durnym stroju, bo nic innego
mu nie pozostaje. W pewnym momencie zauważył Erena, który w pośpiechu patrzył
na zegarek i gdzieś biegł, a raczej… kicał jak królik?
- Eren! – warknął zły, jednak chłopak nie zwrócił na niego uwagi, po prostu szybko oddalił się w mniej znanym kierunku, a po chwili zniknął, znowu! Levi już będąc coraz to bardziej wściekłym, zaczął przemierzać okolicę, która wyglądała jak jeden wielki korytarz z tysiącami drzwi. Ostatecznie postanowił sprawdzić kilka par, kto wie, może uda mu się wydostać z tego miejsca? Podszedł do jednej pary drzwi, która wyglądała jak dla jakiegoś olbrzyma, gdyż on sam ledwo sięgał klamki. Nie wahając się, pociągnął za niś i… nic, wielkie wrota tak jak stały, tak i pozostały. Kapitan zaraz je kopnął, jednak to również nie dało żadnego efektu. Ostatecznie postanowił je zostawić, uznając, że są zamknięte. Kiedy tylko odsunął się od nich, drzwi otworzyły się. Już miał do nich wrócić, jednak zaraz zatrzasnęły mu się przed nosem. Wściekły coś cicho przeklął i podszedł do następnych drzwi. Te były już normalnej wielkości, jednak klamka była dziwnie wysoko… Postąpił tak jak z poprzednimi, nic to nie dało. Tak sprawdził z pięć, czy sześć par, wszystkie były zamknięte. Kiedy podszedł do kolejnych, od razu je kopnął, co było złym pomysłem, bo zrobił w nich dziurę i jego noga po prostu się w nich zaklinowała. Chyba dziś Levi jeszcze nie był tak wściekły, jak w tym momencie. Szamotał się chwilę i kiedy w końcu udało mu się uwolnić nogę, dziura w drzwiach magicznie się zasklepiła. Niechętnie postanowił dać sobie spokój z nimi. W pewnym momencie zauważył niezwykle malutkie drzwi. Zaraz do nich podbiegł i uklęknął. Ostrożnie pociągnął za malutką klamkę, nic…
- Eren! – warknął zły, jednak chłopak nie zwrócił na niego uwagi, po prostu szybko oddalił się w mniej znanym kierunku, a po chwili zniknął, znowu! Levi już będąc coraz to bardziej wściekłym, zaczął przemierzać okolicę, która wyglądała jak jeden wielki korytarz z tysiącami drzwi. Ostatecznie postanowił sprawdzić kilka par, kto wie, może uda mu się wydostać z tego miejsca? Podszedł do jednej pary drzwi, która wyglądała jak dla jakiegoś olbrzyma, gdyż on sam ledwo sięgał klamki. Nie wahając się, pociągnął za niś i… nic, wielkie wrota tak jak stały, tak i pozostały. Kapitan zaraz je kopnął, jednak to również nie dało żadnego efektu. Ostatecznie postanowił je zostawić, uznając, że są zamknięte. Kiedy tylko odsunął się od nich, drzwi otworzyły się. Już miał do nich wrócić, jednak zaraz zatrzasnęły mu się przed nosem. Wściekły coś cicho przeklął i podszedł do następnych drzwi. Te były już normalnej wielkości, jednak klamka była dziwnie wysoko… Postąpił tak jak z poprzednimi, nic to nie dało. Tak sprawdził z pięć, czy sześć par, wszystkie były zamknięte. Kiedy podszedł do kolejnych, od razu je kopnął, co było złym pomysłem, bo zrobił w nich dziurę i jego noga po prostu się w nich zaklinowała. Chyba dziś Levi jeszcze nie był tak wściekły, jak w tym momencie. Szamotał się chwilę i kiedy w końcu udało mu się uwolnić nogę, dziura w drzwiach magicznie się zasklepiła. Niechętnie postanowił dać sobie spokój z nimi. W pewnym momencie zauważył niezwykle malutkie drzwi. Zaraz do nich podbiegł i uklęknął. Ostrożnie pociągnął za malutką klamkę, nic…
- Cholera! –
warknął zły, jednak coś go wzięło i położył się na ziemi (!) i zajrzał przez
dziurkę od klucza. Widział przez nią jakiś wspaniały ogród, który mógłby być
wyjściem. Chwilę później znów stanął na nogi, otrzepując się z wszelkiego kurzu
i brudu, i zaczął się zastanawiać, jak ma tam się dostać, w końcu drzwi były
dla niego za małe, do tego były zamknięte! Dopiero po chwili, zauważył stolik,
który mimo wszystko był dość wysoki, w końcu ledwo do niego sięgał. Jednak na
nim było coś, co przykuło jego uwagę, był to mały, złoty kluczyk. Zaraz sięgnął
po niego i włożył go do zamka najmniejszych drzwi. Przekręcił go, a drzwi
stanęły otworem, pokazując śliczną łąkę i… małego tytana biegającego wśród
kwiatków i motyli?! Kapitan postanowił jednak zignorować ten drugi fakt,
najważniejsze było, że przynajmniej jakieś drzwi udało mu się otworzyć! Znów odsunął
się od nich i wrócił do zastanawiania się, jak dostać się do środka. W pewnym
momencie zauważył, że na ziemi stoi jakaś buteleczka z napisem "WYPIJ
MNIE". Levi zaraz sięgnął po nią i zaczął uważnie się przyglądać, wolał,
aby nie był to kolejny durny eksperyment Hanji, a on nie był jego ofiarą… Nie
widząc żadnych napisów typu "© Hanji", "Eren, wiem, że będzie ci
smakować! ~Hanji", "To dlatego, że uwielbiam tytany!",
postanowił wypić zawartość buteleczki. Niepewnie ją odkorkował i podejrzliwie
powąchał jej zawartość. Nie pachniała źle, ale trudno mu było określić, co to
za zapach. Ostatecznie wypił całą zawartość buteleczki i odrzucił ją gdzieś na
bok. W tym momencie poczuł, że zaczyna się zmniejszać i zmniejszać. Było to
dziwne uczucie, do tego teraz był jeszcze mniejszy niż wcześniej! Kiedy w końcu
proces kurczenia się zatrzymał, miał może… ćwierć metra? Może mniej… Nie
wiedzieć czemu, obecny wzrost sprawiał, że mężczyzna wściekał się jeszcze
bardziej, dopiero po chwili zignorował ten fakt, bo przypomniał sobie o
drzwiach. Zaraz odwrócił się w ich stronę i szybko do niech pobiegł, jednak
zamiast znaleźć się na łące, zderzył się z twardą, drewnianą fakturą drzwi.
Trochę go to zaskoczyło, więc zaraz złapał za klamkę, okazało się, że drzwi są
znów zamknięte! Kipiąc coraz bardziej ze złości zaczął się rozglądać dokoła.
Klucz, jak gdyby nigdy nic leżał na tym olbrzymim stoliku. Już zrezygnowany
Levi, zaczął myśleć, co powinien zrobić. Nagle, nie wiedzieć skąd, pojawił się
przed nim talerzyk z ciasteczkiem, na którym lukrem było napisane "ZJEDZ
MNIE". Mężczyzna już teraz się nie zastanawiał długo, przecież i tak nie
może wyjść z tego idiotycznego miejsca, a dalej musi znaleźć Erena i zganić go
za to, że nie wykonał jego polecenia! Szybko zjadł ciastko i ku jego uciesze,
zaczął rosnąć. Nim się zorientował, sięgał już głową ponad stół i… jego wzrost
się zatrzymał. Westchnął tylko cicho na to i zaraz złapał klucz, aby móc
otworzyć drzwi. Niestety, kiedy znów spojrzał w ich kierunku, okazało się, że… ich
nie ma! To miejsce robiło sobie tylko głupie żarty z jego osoby, co mu się
stanowczo nie podobało! Nie wiedząc już co ma ze sobą zrobić, postanowił
znaleźć coś, dzięki czemu będzie mógł tu posprzątać, w końcu kurz wręcz
piętrzył się na tym stoliku! Kiedy zaczął sie rozglądać dokoła, zauważył Erena,
który biegł gdzieś przed siebie, patrząc na jakiś zegarek. Zaraz począł go
gonić, ten bachor na pewno dalej nie posprzątał piwnicy! Jednak nie było to
takie łatwe, kiedy biegał w butach na obcasie… W pewnym momencie chłopak znów
zniknął mu z oczu, lecz nie zwrócił na to aż takiej uwagi, gdyż zauważył leżący
na ziemi klucz. Levi zaraz go podniósł, będąc lekko podirytowanym, w końcu
dzięki temu małemu diabelstwu mogą otworzyć piwnicę ojca chłopaka, co może być
ich szansą na sukces! Sekundę potem zorientował się, że podłoże pod nim
zniknęło, a on sam wisiał w powietrzu. Chwilę potem zaczął spadać. Intuicyjnie
starał się ściągnąć spódnicę sukienki, aby nie podwijała się w górę przez pęd
powietrza. Zaczęło go nawet zastanawiać, gdzie teraz wyląduje.
I tak oto tym sposobem pierwsza cześć "Levicji" ujrzała światło dzienne! Mam nadzieję, że historia nawet wam się spodoba, osobiście będę się starać, aby była ona dość... humorystyczna, jednak z moim "talentem" niczego nie obiecuję XD Co do rysunku na początku opowieści (Za który zapewne zginę...) jest on stworzony razem z Qaszką. Ona stworzyła lineart, ja zajęłam się jedynie kolorowaniem, między innymi przez to, że ne umiem rysować Leviego (jak widać ja też nie umiem go rysować, ale co tam xD ~Qaszka) i jakoś czas niezwykle szybko nam uciekał o.O A dla tych co jeszcze nie zauważyli, tak, obrazek na początku prezentuje strój naszego drogiego Leviego, kiedy wpadł do tej podejrzanej dziury~
Bardzo mi się to spodobało, czekam na dalszą część tego opowiadnia. ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale to jest słodkie. Może przez to, że Rivaille jest w sukience? >.> Życzę Ci dużo weny i więcej takich./Szoko
PS. Nie potrafię pisać długich komentarzy. Ten to i tak jeden z moich dłuższych. :<
Cieszy mnie to, ale na drugą część będzie niestety trzeba trochę dłużej poczekać, szkoła średnia niestety nie jest tak łaskawa, jeśli chodzi o czas wolny... (Oj, szczególnie te dojazdy... W końcu tak pozytywnie jest kończyć po 13, a domu być ok. 15...)
UsuńCóż, Levi w sukience jest całkiem słodki, to taki dowód, że nawet pasuję na uke ;)
O, nie przejmuj się tym! Ważne, że podejmujesz się ich pisania, to zawsze uszczęśliwia autora danego tekstu xD Ja raczej rzadko komentuję, bo potem wychodzą mi te komentarze na stronę A4 w wordzie o.O