Tytuł: Rappa
Wydanie polskie: Marzec 2013
Nie raz i nie dwa błądziło się po empikach w poszukiwaniu stoiska z prasą, tylko po to, aby znaleźć dział z mangami. Tak było i wtedy, oczywiście, na pierwszy rzut oka widzi się jedynie te popularniejsze tytuły. Jednakże czasem można znaleźć coś, czego nigdy się nie spodziewaliście. „Rappa” stał sobie spokojnie wśród innych tytułów, to właśnie zwróciło moją uwagę. Wcześniej nie miałam okazji usłyszeć, że ten tytuł będzie wydawany. Po pierwszym przejrzeniu wydał się ciekawy, jednak kupiłam go dopiero później. Ta manga ma niezbyt oryginalny tytuł, gdyż jest on pokroju serii „Naruto”. Cóż więcej mogę o nim wspomnieć? Na pewno zdaje się być dość nietypowy, przecież zbyt wiele nam nie mówi.
Zahaczmy teraz o okładkę, a
dokładniej obwolutę, która obecnie coraz częściej pojawia się na tomikach mang.
Z przodu widzimy blondyna o dwukolorowych oczach, ubranego w jakiś płaszcz.
Wyraźnie widzimy też rękojeść jego broni. Z drugiej strony widnieje już
niekolorowy rysunek dwóch postaci. Kobiety o dość pokaźnych rozmiarów piersiach
i mężczyzny ubranego w płaszcz a’la Dracula. Zauważmy, że obwoluta jest
ciekawie wykonana, gdyż wśród szarego tła, pojawiają się srebrne elementy,
które delikatnie się mienią, co po prostu ładnie wygląda. Trzeba też wspomnieć,
że klasycznie znajduje się na niej imię i nazwisko autora (w tym wypadku
autorów) oraz znaczek wydawnictwa, w tym konkretnym tytule jest to Studio JG. Oryginalna
okładka już niestety tak nie zachwyca. Jest na niej tylko i wyłącznie tytuł
mangi i kilka przypadkowych plam. Otwierając mangę, przechodzimy do spisu
treści, niestety rozdziały nie zostały nazwane zbyt oryginalnie, gdyż po prostu
nadano im numery. Od razu widzimy, że pierwsze strony w oryginale były
kolorowe, niestety w polskiej wersji już nie są. Szczerze powiedziawszy to
zobaczenie kolorowych stron w coraz to nowszych tytułach jest dosyć trudne.
Przejdźmy w końcu do autorów.
Manga została stworzona przez dwie osoby. Hideyuki Kikuchi jest odpowiedzialny
za scenariusz do tegoż tytułu. Osobiście wcześniej o nim nie słyszałam. Jego
poprzednie mangi z tego co kojarzę, nie trafiły na rynek polski, tym bardziej,
że nie jest to jedyny gatunek literatury, który przedstawiał jego dzieła. Jeśli
chodzi o rysunki, zajęła się tym Kou Sasakura, jej poprzednie prace też nie są
zbyt znane i sądząc po tym, co mówi mi wujek Google, po wpisaniu jej nazwiska w
wyszukiwarkę, „Rappa” jest chyba najpopularniejszą mangą, jaką stworzyła. Teraz nadszedł
czas na fabułę. Opowiada ona o Aramie i jej bracie, którzy chowając się na
odludziu w gęstej, nieprzepuszczającej dźwięków mgle, gdzie spotykają grupę
najwybitniejszych morderców. Przybyli oni tam, aby pojmać pewnego chłopaka,
którego to głowę wycenili aż na sto milionów sztuk złota. Kto by nie spróbował
swoich sił, jeśli chodzi o takie pieniądze? Kreska wydaje się być jedną z tych
ostrzejszych, które spotykamy w mangach pełnych akcji, czyli najczęściej
shounen. Świadczyć może o tym też niezwykle dobrze „zbudowany” biust głównej bohaterki.
Jeśli mam być szczera, po
przeczytaniu tej mangi mam dość mieszane uczucia. Z całą fabułą połapałam się
gdzieś w połowie tomiku, a w ciągu następnych… dziesięciu? Maksymalnie
dwudziestu stron, znów zostałam wyprowadzona na manowce, a z każdą następną kartką zastanawiałam się tylko, co ten autor mógł mieć na myśli. Przepraszam
bardzo, ale jednak jednorożec i jednocześnie dinozaur nie jest czymś normalnym
i to w takim tytule! Obecnie boję się zobaczyć, jak będzie wyglądał drugi tom
tejże mangi, ponieważ w nim ma być zawarte aż dwanaście rozdziałów. Jeśli mam zachęcić
kogoś do przeczytania chociażby pierwszego tomu, to musi być to osoba, która
lubi akcję, gdyż nieraz na stronach tomiku dzieje się naprawdę wiele rzeczy,
która nie boi się cofnięcia kilka stron, aby sprawdzić jakieś fakty lub której
nie przeraża wizja rozszyfrowywania toku myślenia autora.
Trochę to trwało, ale w końcu udało mi się to napisać o.O Cóż, więcej nie mam co powiedzieć, wracam do nauki niemca T^T
Jednorożec i dinozaur razem to coś zupełnie normalnego ;) Nienormalne jest to, że pierwszy tom stanowi tylko coś w rodzaju wstępu w przypadku dwutomowej serii.
OdpowiedzUsuń