Ogłoszenia:
- Wszystkie linki zostały dodane do menu~ Mamy nadzieję, że wędrowanie po naszym blogu znów będzie dużo łatwiejsze :3

wtorek, 16 października 2012

Beautiful Love - część V [In Progress]

Gra: Słodki flirt
Pairing: Castaniel
Gatunek: Yaoi, potem może pojawić się coś z Romansu
Ograniczenia: MA (+18)
Ostrzeżenia: Opowieść klasyfikowana jako PWP!

"PWP" oznacza: "Porn without Plot - penis w potrzebie", czyli scena seksu bez fabuły.


Część V



W końcu nastał wyczekiwany francuski dzień, który to chłopcy musieli przygotować i naprawdę się nad nim wysilić, jednak wreszcie się udało. Dopiero tego teraz uświadomili sobie, że przygotowany przez nich dzień, przypada dokładnie w walentynki, przez co szkoła, poza paryskimi elementami, była cała w różowych serduszkach. Ten fakt strasznie irytował samotnych i jeszcze Kastiela, który po prostu nie mógł na nie patrzeć. Wściekły otworzył drzwi do pokoju gospodarzy.
- Co to ma do cholery znaczyć?! Skąd tu się wzięły te wszystkie serduszka?! – wydarł się, już po prostu miał tego wszystkiego dość. W tej chwili popatrzyły na niego dwie pary oczu, był to Nataniel i Melania, która to właśnie wręczała blondynowi walentynkę. Przewodniczący widząc, że ten zaraz wybuchnie, odłożył walentynkę na biurko i popatrzył na niego.
- Zarządzenie dyrektorki, kazała ozdobić szkołę serduszkami, by można było poczuć klimat tego święta – powiedział i wstał z miejsca. – A teraz przepraszam, ale mam kilka rzeczy do załatwienia – powiedział i z gracją przeszedł obok Kastiela i wyszedł przez drzwi. Czerwonowłosy popatrzał za nim, skoro mają walentynki, będzie mógł się zabawić nieco ze swoją dziewicą.
Przed chwilą skończyła się ostatnia lekcja i uczniowie porozchodzili się na zajęcia dodatkowe, bądź do domu. Tego dnia jeszcze kilka osób zaczepiało się nawzajem, by wręczyć obiektowi swoich wzdychań walentynkę. W ten oto sposób Kastiel miał już jakieś sześć walentynek, chociaż nie wiedział jak udało mu się tyle ich zebrać. W końcu podreptał do pokoju gospodarzy i otworzył drzwi, widząc, że nie ma tam nikogo poza jego „dziewicą”. Zaraz rozsiadł się na kanapie i spojrzał na niego ze swoim wrednym uśmiechem.
- No, niech mój kujonek się pochwali, ile to dostał walentynek, co? – zapytał obserwując go z uwagą. Blondyn tylko poprawił papiery i wyprostował się.
- Żadnej – odpowiedział szczerze, co niezwykle zaskoczyło czerwonowłosego.
- Jak to żadnej? Przecież ta… Melania Ci dawała – przypomniał sobie. Nataniel w tym momencie wstał od biurka i podszedł do niego, podając mu paczkę czekoladek, którą miał od brązowowłosej.
- Są dla Ciebie, a teraz możesz mi nie przeszkadzać? – zapytał z nadzieją, że ten da mu spokój. Niestety teraz jeszcze bardziej zaskoczył łobuza, przez co ten pociągnął przewodniczącego za rękę i nakazał mu usiąść między jego nogami.
- Oh, więc moja dziewica nie dostała walentynki? – zaśmiał się cicho i ugryzł go w ucho. Nataniel pisnął cicho, a po chwili się zarumienił.
- T-tak… Ale to mnie nie obchodzi – powiedział i poruszył się niepewnie, niby nie miał tak naprawdę nic ważnego do zrobienia, jednak siedzenie w ten sposób było dość zawstydzające, tym bardziej, że każdy może zaraz wejść. Teraz Kastiel pogłaskał go po udzie i mocniej przytulił.
- Ach, więc może się martwisz, bo to ja Ci nic nie dałem? – zapytał i cicho się zaśmiał, ale po chwili zobaczył, że blondyn spuszcza wzrok i jest niezwykle zarumieniony. Było widać, że trafił w sedno. – Hej… - zaczął i przyciągnął go do siebie, ale właśnie w tej chwili rozległo się pukanie do drzwi. Zaraz go puścił i widząc, że ten nie jest wstanie nikogo tutaj przyjąć, zaraz podszedł do drzwi i lekko je uchylił.
- Dyrektorka kazała wam przekazać, że możecie iść do domu, dzisiaj wszyscy są zwolnieni z zajęć dodatkowych – powiedział Lysander i zmierzył łobuza wzrokiem, po chwili bez słowa odszedł. Czerwonowłosy obrócił się i uśmiechnął złośliwie do Nataniela.
- W takim razie idziemy do mnie – zarządził i podszedł do niego, by zaraz pociągnąć go za rękę. Blondyn zaraz wpadł w jego ramiona i nieco niepewnie się w niego wtulił. Po chwili spojrzał w oczy łobuza i uśmiechnął się delikatnie, teraz ten nie mógł mu w końcu odmówić, chociażby delikatnego pocałunku. Tak więc na chwilę złączył ich usta, jednak zaraz się odsunął i złapał go za nadgarstek. Wyciągnął go z sali i rozejrzał się dokoła, aby sprawdzić, czy nikogo nie ma. Widząc, że teren jest czysty, powoli ruszył przed siebie, dalej ciągnąc ze sobą blondyna.
Stali już pod domem czerwonowłosego, ten zaraz otworzył drzwi i wpuścił swojego towarzysza do środka.
- Gdzie twoi rodzice? – zapytał zaskoczony, w końcu spodziewał się kogoś w domu. Po chwili pojawił się rozpędzony, prawie czarny pies, który zatrzymał się przed przewodniczącym i zaczął warczeć.
- Demon, spokój – zaraz zaczął uspokajać go Kastiel, a po chwili objął swoją „dziewicę” w pasie, by pokazać zwierzakowi, iż ten nie jest żadnym intruzem. – Moi rodzice? Pracują, czegoś się spodziewał? – zapytał z lekko złośliwym uśmiechem, a po chwili pocałował go w czoło. Delikatnie pociągnął go w stronę kuchni, gdzie posadził go na jednym z blatów. – A więc szczęśliwych walentynek, moja dziewico – zaśmiał się i wyjął z jednej szafki pudełko czekoladek. Zaraz wziął jedną czekoladkę i włożył ją do ust blondyna, a potem przyssał się do jego warg. Nataniel zamruczał i zaraz oddał się jego pocałunkowi, już tak bardzo przywiązał się do tego łobuza, że nie miał zamiaru nawet próbować się oderwać od jego ust. Objął go za szyję i przysunął delikatnie, widać było, że walentynki w tej chwili nie będą za bardzo stracone. Czerwonowłosy zauważając, że ten zaczął się w końcu angażować, zadowolony złapał go za biodra i delikatnie przyciągnął go do siebie, a po chwili otarł się o niego. Blondyn cichutko jęknął, nie sądził, że może mu się to wszystko zacząć podobać tak szybko. Westchnął zadowolony i spojrzał w jego oczy, teraz już tylko czekał aż znów się razem będą mogli zabawić. Kastiel zauważył to i uśmiechnął się zadziornie.
- Och, moja dziewica stała się bardziej pewna? – zaśmiał się cicho i dość brutalnie wpił się w jego usta. Dłońmi powędrował pod koszulę chłopaka i zaczął delikatnie gładzić jego tors, a co jakiś czas zaczepiał jego sutek. Chłopak z wielką chęcią oddawał się w jego ręce i cicho pojękiwał. Chwilę później nieśmiało objął jego biodra swoimi nogami i przysunął się jeszcze bardziej do niego. Po chwili zaczął się wręcz niewyuczalnie ocierać o swojego kochanka. Czerwonowłosy cicho mruknął, podobało mu się, że ten zaczął brać w tym jakiś czynny udział. Atmosfera robiła się coraz gorętsza, kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Dopiero to sprawiło, że nieco się ocknęli, a blondyn oblał się rumieńcem.
- Pewnie jacyś domokrążcy, nie otwieram – powiedział pewnie łobuz i znów wpił się w usta chłopaka. Niestety ktoś nie dawał za wygraną i dzwonek prawie nie przestawał rozbrzmiewać, co z każdą chwilą bardziej peszyło przewodniczącego.
- Może lepiej otworzysz? – zaproponował niepewnie Nataniel, jego policzki były całe czerwone, nie spodziewał się po sobie, że będzie aż tak do tego chętny.
- Niech będzie… - burknął niezadowolony Kastiel i odsunął się od chłopaka, że też ktoś musi mu przerywać, kiedy te beznadziejne walentynki, mogą w końcu stać się świetne! Będąc wręcz wściekły, ruszył w stronę drzwi, które otworzył z impetem, mogło się wydawać, że zaraz wyrwie je z zawiasów. – Czego? – zapytał wściekły i po chwili zdębiał. Przed jego drzwiami stała dziewczyna, którą znał aż za dobrze, była to Debrah. Teraz był jeszcze bardziej wkurzony, w końcu co ta jego zdradziecka ex tu robiła?! – A ty czego tutaj szukasz?! – zapytał zły, jakoś nie chciał powtórki z dawnej historii, tym bardziej, że to przez nią skłócił się z Natanielem.
- Oj przestań! Nawet nie można odwiedzić swojego ex? – zapytała, obserwując go z delikatnie złośliwym uśmiechem. – Poza tym przyszłam przeprosić – dodała po chwili i zrobiła minę pełną skruchy – Przepraszam… - szepnęła i odwróciła wzrok.
- A co mi po twoim przepraszam?! – warknął zły Kastiel, jakoś nie uśmiechało mu się siedzieć z tą babą, w końcu ona doprowadzała go do istnego szaleństwa.
- Nie musisz na mnie krzyczeć – szepnęła i zrobiła cierpiącą minę. To nie trwało jednak długo, gdyż zaraz uśmiechnęła się i sięgnęła do swojej torby, z której to wyjęła pudełko w kształcie serca. – Wszystkiego najlepszego z okazji walentynek, kochany! – krzyknęła uśmiechnięta. Nataniel teraz był nieco zaniepokojony, że jego kochanek jeszcze nie wraca, a rozmowa nie ucichła. Niepewnie wyszedł z kuchni i stanął w przejściu do przedpokoju. To co tam zobaczył, sprawiło, że zdębiał. Czerwonowłosy właśnie stał i całował się w najlepsze ze swoją ex. Obserwując to, przewodniczący czuł, że coś w nim pękło, chciało mu się płakać i wręcz znienawidził tę dwójkę. Widząc, że oni w końcu się od siebie oderwali, Nataniel ruszył w stronę wyjścia.
- Wychodzę – mruknął tylko ponuro, jakoś nie miał już ochoty na nic. Kiedy już przechodził przez drzwi, został złapany za nadgarstek.
- Czekaj, dokąd się wybierasz? – zapytał, maszcząc brwi Kastiel, zachowywał się tak jakby nic się nie stało.
- Nie zamierzam wam przeszkadzać podczas wspólnego spędzania walentynek – szepnął cicho i starał się wyrwać z jego uścisku. – Puść mnie…
- O czym ty mówisz?! Przecież ta zdradziecka baba przyszła tu tylko na chwilę, już sobie idzie – prawie krzyknął czerwonowłosy i delikatnie przyciągnął do siebie chłopaka. Dziewczyna stojąca z boku, mruknęła niezadowolona.
- O czym mówię? – zapytał, teraz czuł, że nie wytrzyma. – To ty mnie ściągasz tutaj i wymyślasz jakieś rzeczy, a później całujesz się z pierwszą lepszą, która Cię odwiedzi! – krzyknął Nataniel i jakimś cudem wyrwał się z uścisku zaskoczonego Kastiela. Łobuz z niedowierzaniem spojrzał na twarz blondyna, po której zaczęły płynąć łzy.
- Wychodzę – oznajmił jeszcze raz i wybiegł z domu chłopaka, widać, że nie chciał spędzać z nim czasu. Czerwonowłosy zacisnął dłonie w pięści i uderzył jedną z nich o framugę drzwi.
- Cholera! – warknął wściekły i spojrzał na dziewczynę. – To wszystko twoja wina! Już raz zepsułaś mi życie, czy musisz robić to od nowa?! – zaczął krzyczeć, był teraz naprawdę wściekły. Dopiero jakoś przekonał do siebie swoją „dziewicę”, a już miał ją stracić? Niedoczekanie jego!
- Ale ja przecież nic takiego nie zrobiłam – odpowiedziała dziewczyna ,marszcząc brwi i krzyżując ręce na piersi. To jeszcze bardziej rozwścieczyło Kastiela, już był pewien, że nie może tak po prostu tutaj stać i nic nie robić!
- Wychodzę, tobie też radzę iść – powiedział i wypchnął ją z domu, a po chwili sam wyszedł i zamknął drzwi. Zaraz ruszył w poszukiwaniu blondyna, w końcu on płakał, nie może zostawić go samego w takim stanie, tym bardziej, że to wszystko przez niego.
Poszukiwania nie trwały aż tak długo. W końcu znalazł go zapłakanego w parku, kiedy to siedział na ławce. Widząc to, serce czerwonowłosego zabolało. Naprawdę nie zauważył, kiedy tak się do niego przywiązał. Cicho podszedł do niego i usiadł na tej samej ławce.
- Przepraszam – szepnął i spojrzał na chłopaka. Ten zaraz podniósł wzrok i spojrzał na niego zaskoczony. Zamrugał kilkakrotnie, a łzy dalej płynęły po jego policzkach.
- Po co tu przyszedłeś? – zapytał, dalej płacząc, w tej chwili miał wielką ochotę dać mu po prostu w twarz za to co zrobił.
- Chciałem przeprosić, bo to było inaczej niż Ci się wydaję – zaczął, miał teraz tak wielką ochotę go przytulić, w końcu naprawdę go skrzywdził. Niepewnie wyciągnął dłoń, by pogłaskać go po głowie, jednak została ona odtrącona. – Naprawdę było inaczej, Debrah się na mnie rzuciła, nawet nie miałem jak jej odepchnąć… Naprawdę Cię przepraszam – powiedział, był zły na siebie za to wszystko, do tego czuł się jak kompletny idiota, próbując teraz przeprosić blondyna.
- Ty nigdy nie przepraszasz, w-więc masz się mną nie bawić – zaszlochał i otarł kilka łez, które zaraz znów zaczęły płynąć po jego policzkach. – Wracam do domu – szepnął i wstał z ławki. Zaraz został złapany za nadgarstek i przyciągnięty do czerwonowłosego.
- Proszę, wysłuchaj mn… - zaczął Kastiel, lecz teraz już dostał w twarz. Zaskoczony popatrzył na zapłakanego i niezwykle cierpiącego blondyna, ten tylko wyrwał się z jego uścisku i zapłakany pobiegł w stronę domu. Dopiero po chwili doszło do łobuza, że jego szanse są już naprawdę marne, a teraz wręcz nie mógł się z tym pogodzić, w końcu chyba zaczynał zakochiwać się w tym porządnickim chłopaczku.



____________________________

Ta da! Oto i wyczekiwana przez was V część! Przyznam, że tutaj zaczęło coś się dziać i jak widać po zakończeniu notki, będzie na pewno jeszcze część VI! XD 
 

5 komentarzy:

  1. Arigato!!!Bardzo fajne,czekam na więcej.pa.pa.

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie naprawdę bardzo, bardzo i jeszcze raz bardzo mi się spodobało. Nie mogę się od niego oderwać. Na tym rozdziale (części?) po prostu się popłakałam. Ten rozdział był jednym z tych, które podobały mi się najbardziej i najprawdopodobniej zaraz przeczytam go ponownie.
    Mam pytanie, czy mogłabym dostać numer GG do kogoś z bloga? Chciałabym być informowana o nowych rozdziałach. W każdym razie pozdrawiam i czekam na więcej. Yuu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że opowieść Ci się spodobała :) Ogólnie sama też nawet polubiłam pisać tę serię :) Cóż, nasze numery gg możesz znaleźć w "Kontakt i linki" w menu po prawej stronie bloga. Co do wychodzenia kolejnych części, to pojawiają się co wtorek, ewentualnie z małym opóźnieniem, po prostu przez szkołę nie zawsze mam czas o.O

      Usuń
    2. Dzięki za informację ;) W najbliższym czasie skontaktuję się z tobą. Pozdrawiam. Yuu

      Usuń
  3. KURWA A JUTRO NA SIÓDMĄ DO SZKOŁY... Mimo tego warto było. Tak siedzę i czytam... Rozdział po rozdziale. Coś Ty ze mną zrobiła?!

    OdpowiedzUsuń

Małe zasady
- Komentować może każdy, nawet użytkownik anonimowy
- Weryfikacja obrazkowa jest wyłączona
- Odpowiadamy na komentarze, jeżeli istnieje taka możliwość (Czasem na krótkie komentarze nie da się odpowiedzieć)
- Jeżeli nie zastosujesz tzn. "chamskiej reklamy", możesz umieścić link do swojego bloga w komentarzu (Chamski spam będzie usuwany)

Haruhi Suzumiya