Gra: Słodki flirt
Pairing: Castaniel
Gatunek: Yaoi, potem może pojawić się coś z Romansu
Ograniczenia: MA (+18)
Ostrzeżenia: Opowieść klasyfikowana jako PWP!
"PWP" oznacza: "Porn without Plot - penis w potrzebie", czyli scena seksu bez fabuły.
Gatunek: Yaoi, potem może pojawić się coś z Romansu
Ograniczenia: MA (+18)
Ostrzeżenia: Opowieść klasyfikowana jako PWP!
"PWP" oznacza: "Porn without Plot - penis w potrzebie", czyli scena seksu bez fabuły.
Część
V
W końcu nastał wyczekiwany francuski dzień, który to chłopcy musieli
przygotować i naprawdę się nad nim wysilić, jednak wreszcie się udało. Dopiero
tego teraz uświadomili sobie, że przygotowany przez nich dzień, przypada
dokładnie w walentynki, przez co szkoła, poza paryskimi elementami, była cała w
różowych serduszkach. Ten fakt strasznie irytował samotnych i jeszcze Kastiela,
który po prostu nie mógł na nie patrzeć. Wściekły otworzył drzwi do pokoju
gospodarzy.
- Co to ma
do cholery znaczyć?! Skąd tu się wzięły te wszystkie serduszka?! – wydarł się,
już po prostu miał tego wszystkiego dość. W tej chwili popatrzyły na niego dwie
pary oczu, był to Nataniel i Melania, która to właśnie wręczała blondynowi
walentynkę. Przewodniczący widząc, że ten zaraz wybuchnie, odłożył walentynkę
na biurko i popatrzył na niego.
-
Zarządzenie dyrektorki, kazała ozdobić szkołę serduszkami, by można było poczuć
klimat tego święta – powiedział i wstał z miejsca. – A teraz przepraszam, ale
mam kilka rzeczy do załatwienia – powiedział i z gracją przeszedł obok Kastiela
i wyszedł przez drzwi. Czerwonowłosy popatrzał za nim, skoro mają walentynki,
będzie mógł się zabawić nieco ze swoją dziewicą.
Przed chwilą skończyła się ostatnia lekcja i uczniowie porozchodzili
się na zajęcia dodatkowe, bądź do domu. Tego dnia jeszcze kilka osób zaczepiało
się nawzajem, by wręczyć obiektowi swoich wzdychań walentynkę. W ten oto sposób
Kastiel miał już jakieś sześć walentynek, chociaż nie wiedział jak udało mu się
tyle ich zebrać. W końcu podreptał do pokoju gospodarzy i otworzył drzwi,
widząc, że nie ma tam nikogo poza jego „dziewicą”. Zaraz rozsiadł się na
kanapie i spojrzał na niego ze swoim wrednym uśmiechem.
- No, niech
mój kujonek się pochwali, ile to dostał walentynek, co? – zapytał obserwując go
z uwagą. Blondyn tylko poprawił papiery i wyprostował się.
- Żadnej –
odpowiedział szczerze, co niezwykle zaskoczyło czerwonowłosego.
- Jak to
żadnej? Przecież ta… Melania Ci dawała – przypomniał sobie. Nataniel w tym
momencie wstał od biurka i podszedł do niego, podając mu paczkę czekoladek,
którą miał od brązowowłosej.
- Są dla
Ciebie, a teraz możesz mi nie przeszkadzać? – zapytał z nadzieją, że ten da mu spokój.
Niestety teraz jeszcze bardziej zaskoczył łobuza, przez co ten pociągnął
przewodniczącego za rękę i nakazał mu usiąść między jego nogami.
- Oh, więc
moja dziewica nie dostała walentynki? – zaśmiał się cicho i ugryzł go w ucho.
Nataniel pisnął cicho, a po chwili się zarumienił.
- T-tak… Ale to mnie nie obchodzi – powiedział i poruszył się niepewnie, niby nie miał tak naprawdę nic ważnego do zrobienia, jednak siedzenie w ten sposób było dość zawstydzające, tym bardziej, że każdy może zaraz wejść. Teraz Kastiel pogłaskał go po udzie i mocniej przytulił.
- Ach, więc może się martwisz, bo to ja Ci nic nie dałem? – zapytał i cicho się zaśmiał, ale po chwili zobaczył, że blondyn spuszcza wzrok i jest niezwykle zarumieniony. Było widać, że trafił w sedno. – Hej… - zaczął i przyciągnął go do siebie, ale właśnie w tej chwili rozległo się pukanie do drzwi. Zaraz go puścił i widząc, że ten nie jest wstanie nikogo tutaj przyjąć, zaraz podszedł do drzwi i lekko je uchylił.
- T-tak… Ale to mnie nie obchodzi – powiedział i poruszył się niepewnie, niby nie miał tak naprawdę nic ważnego do zrobienia, jednak siedzenie w ten sposób było dość zawstydzające, tym bardziej, że każdy może zaraz wejść. Teraz Kastiel pogłaskał go po udzie i mocniej przytulił.
- Ach, więc może się martwisz, bo to ja Ci nic nie dałem? – zapytał i cicho się zaśmiał, ale po chwili zobaczył, że blondyn spuszcza wzrok i jest niezwykle zarumieniony. Było widać, że trafił w sedno. – Hej… - zaczął i przyciągnął go do siebie, ale właśnie w tej chwili rozległo się pukanie do drzwi. Zaraz go puścił i widząc, że ten nie jest wstanie nikogo tutaj przyjąć, zaraz podszedł do drzwi i lekko je uchylił.
- Dyrektorka
kazała wam przekazać, że możecie iść do domu, dzisiaj wszyscy są zwolnieni z
zajęć dodatkowych – powiedział Lysander i zmierzył łobuza wzrokiem, po chwili
bez słowa odszedł. Czerwonowłosy obrócił się i uśmiechnął złośliwie do
Nataniela.
- W takim razie idziemy do mnie – zarządził i podszedł do niego, by zaraz pociągnąć go za rękę. Blondyn zaraz wpadł w jego ramiona i nieco niepewnie się w niego wtulił. Po chwili spojrzał w oczy łobuza i uśmiechnął się delikatnie, teraz ten nie mógł mu w końcu odmówić, chociażby delikatnego pocałunku. Tak więc na chwilę złączył ich usta, jednak zaraz się odsunął i złapał go za nadgarstek. Wyciągnął go z sali i rozejrzał się dokoła, aby sprawdzić, czy nikogo nie ma. Widząc, że teren jest czysty, powoli ruszył przed siebie, dalej ciągnąc ze sobą blondyna.
- W takim razie idziemy do mnie – zarządził i podszedł do niego, by zaraz pociągnąć go za rękę. Blondyn zaraz wpadł w jego ramiona i nieco niepewnie się w niego wtulił. Po chwili spojrzał w oczy łobuza i uśmiechnął się delikatnie, teraz ten nie mógł mu w końcu odmówić, chociażby delikatnego pocałunku. Tak więc na chwilę złączył ich usta, jednak zaraz się odsunął i złapał go za nadgarstek. Wyciągnął go z sali i rozejrzał się dokoła, aby sprawdzić, czy nikogo nie ma. Widząc, że teren jest czysty, powoli ruszył przed siebie, dalej ciągnąc ze sobą blondyna.
Stali już pod domem czerwonowłosego, ten zaraz otworzył drzwi i
wpuścił swojego towarzysza do środka.
- Gdzie twoi rodzice? – zapytał zaskoczony, w końcu spodziewał się kogoś w domu. Po chwili pojawił się rozpędzony, prawie czarny pies, który zatrzymał się przed przewodniczącym i zaczął warczeć.
- Gdzie twoi rodzice? – zapytał zaskoczony, w końcu spodziewał się kogoś w domu. Po chwili pojawił się rozpędzony, prawie czarny pies, który zatrzymał się przed przewodniczącym i zaczął warczeć.
- Demon,
spokój – zaraz zaczął uspokajać go Kastiel, a po chwili objął swoją „dziewicę”
w pasie, by pokazać zwierzakowi, iż ten nie jest żadnym intruzem. – Moi
rodzice? Pracują, czegoś się spodziewał? – zapytał z lekko złośliwym uśmiechem,
a po chwili pocałował go w czoło. Delikatnie pociągnął go w stronę kuchni,
gdzie posadził go na jednym z blatów. – A więc szczęśliwych walentynek, moja
dziewico – zaśmiał się i wyjął z jednej szafki pudełko czekoladek. Zaraz wziął
jedną czekoladkę i włożył ją do ust blondyna, a potem przyssał się do jego
warg. Nataniel zamruczał i zaraz oddał się jego pocałunkowi, już tak bardzo
przywiązał się do tego łobuza, że nie miał zamiaru nawet próbować się oderwać
od jego ust. Objął go za szyję i przysunął delikatnie, widać było, że
walentynki w tej chwili nie będą za bardzo stracone. Czerwonowłosy zauważając,
że ten zaczął się w końcu angażować, zadowolony złapał go za biodra i
delikatnie przyciągnął go do siebie, a po chwili otarł się o niego. Blondyn
cichutko jęknął, nie sądził, że może mu się to wszystko zacząć podobać tak
szybko. Westchnął zadowolony i spojrzał w jego oczy, teraz już tylko czekał aż
znów się razem będą mogli zabawić. Kastiel zauważył to i uśmiechnął się
zadziornie.
- Och, moja
dziewica stała się bardziej pewna? – zaśmiał się cicho i dość brutalnie wpił
się w jego usta. Dłońmi powędrował pod koszulę chłopaka i zaczął delikatnie
gładzić jego tors, a co jakiś czas zaczepiał jego sutek. Chłopak z wielką
chęcią oddawał się w jego ręce i cicho pojękiwał. Chwilę później nieśmiało
objął jego biodra swoimi nogami i przysunął się jeszcze bardziej do niego. Po
chwili zaczął się wręcz niewyuczalnie ocierać o swojego kochanka. Czerwonowłosy
cicho mruknął, podobało mu się, że ten zaczął brać w tym jakiś czynny udział.
Atmosfera robiła się coraz gorętsza, kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
Dopiero to sprawiło, że nieco się ocknęli, a blondyn oblał się rumieńcem.
- Pewnie
jacyś domokrążcy, nie otwieram – powiedział pewnie łobuz i znów wpił się w usta
chłopaka. Niestety ktoś nie dawał za wygraną i dzwonek prawie nie przestawał
rozbrzmiewać, co z każdą chwilą bardziej peszyło przewodniczącego.
- Może
lepiej otworzysz? – zaproponował niepewnie Nataniel, jego policzki były całe
czerwone, nie spodziewał się po sobie, że będzie aż tak do tego chętny.
- Niech
będzie… - burknął niezadowolony Kastiel i odsunął się od chłopaka, że też ktoś
musi mu przerywać, kiedy te beznadziejne walentynki, mogą w końcu stać się
świetne! Będąc wręcz wściekły, ruszył w stronę drzwi, które otworzył z impetem,
mogło się wydawać, że zaraz wyrwie je z zawiasów. – Czego? – zapytał wściekły i
po chwili zdębiał. Przed jego drzwiami stała dziewczyna, którą znał aż za
dobrze, była to Debrah. Teraz był jeszcze bardziej wkurzony, w końcu co ta jego
zdradziecka ex tu robiła?! – A ty czego tutaj szukasz?! – zapytał zły, jakoś
nie chciał powtórki z dawnej historii, tym bardziej, że to przez nią skłócił
się z Natanielem.
- Oj
przestań! Nawet nie można odwiedzić swojego ex? – zapytała, obserwując go z
delikatnie złośliwym uśmiechem. – Poza tym przyszłam przeprosić – dodała po
chwili i zrobiła minę pełną skruchy – Przepraszam… - szepnęła i odwróciła
wzrok.
- A co mi po
twoim przepraszam?! – warknął zły Kastiel, jakoś nie uśmiechało mu się siedzieć
z tą babą, w końcu ona doprowadzała go do istnego szaleństwa.
- Nie musisz
na mnie krzyczeć – szepnęła i zrobiła cierpiącą minę. To nie trwało jednak
długo, gdyż zaraz uśmiechnęła się i sięgnęła do swojej torby, z której to
wyjęła pudełko w kształcie serca. – Wszystkiego najlepszego z okazji
walentynek, kochany! – krzyknęła uśmiechnięta. Nataniel teraz był nieco
zaniepokojony, że jego kochanek jeszcze nie wraca, a rozmowa nie ucichła.
Niepewnie wyszedł z kuchni i stanął w przejściu do przedpokoju. To co tam
zobaczył, sprawiło, że zdębiał. Czerwonowłosy właśnie stał i całował się w
najlepsze ze swoją ex. Obserwując to, przewodniczący czuł, że coś w nim pękło,
chciało mu się płakać i wręcz znienawidził tę dwójkę. Widząc, że oni w końcu
się od siebie oderwali, Nataniel ruszył w stronę wyjścia.
- Wychodzę –
mruknął tylko ponuro, jakoś nie miał już ochoty na nic. Kiedy już przechodził
przez drzwi, został złapany za nadgarstek.
- Czekaj,
dokąd się wybierasz? – zapytał, maszcząc brwi Kastiel, zachowywał się tak jakby
nic się nie stało.
- Nie
zamierzam wam przeszkadzać podczas wspólnego spędzania walentynek – szepnął
cicho i starał się wyrwać z jego uścisku. – Puść mnie…
- O czym ty
mówisz?! Przecież ta zdradziecka baba przyszła tu tylko na chwilę, już sobie
idzie – prawie krzyknął czerwonowłosy i delikatnie przyciągnął do siebie
chłopaka. Dziewczyna stojąca z boku, mruknęła niezadowolona.
- O czym
mówię? – zapytał, teraz czuł, że nie wytrzyma. – To ty mnie ściągasz tutaj i
wymyślasz jakieś rzeczy, a później całujesz się z pierwszą lepszą, która Cię
odwiedzi! – krzyknął Nataniel i jakimś cudem wyrwał się z uścisku zaskoczonego
Kastiela. Łobuz z niedowierzaniem spojrzał na twarz blondyna, po której zaczęły
płynąć łzy.
- Wychodzę –
oznajmił jeszcze raz i wybiegł z domu chłopaka, widać, że nie chciał spędzać z
nim czasu. Czerwonowłosy zacisnął dłonie w pięści i uderzył jedną z nich o
framugę drzwi.
- Cholera! –
warknął wściekły i spojrzał na dziewczynę. – To wszystko twoja wina! Już raz
zepsułaś mi życie, czy musisz robić to od nowa?! – zaczął krzyczeć, był teraz
naprawdę wściekły. Dopiero jakoś przekonał do siebie swoją „dziewicę”, a już
miał ją stracić? Niedoczekanie jego!
- Ale ja
przecież nic takiego nie zrobiłam – odpowiedziała dziewczyna ,marszcząc brwi i
krzyżując ręce na piersi. To jeszcze bardziej rozwścieczyło Kastiela, już był
pewien, że nie może tak po prostu tutaj stać i nic nie robić!
- Wychodzę,
tobie też radzę iść – powiedział i wypchnął ją z domu, a po chwili sam wyszedł
i zamknął drzwi. Zaraz ruszył w poszukiwaniu blondyna, w końcu on płakał, nie
może zostawić go samego w takim stanie, tym bardziej, że to wszystko przez
niego.
Poszukiwania nie trwały aż tak długo. W końcu znalazł go zapłakanego w
parku, kiedy to siedział na ławce. Widząc to, serce czerwonowłosego zabolało.
Naprawdę nie zauważył, kiedy tak się do niego przywiązał. Cicho podszedł do
niego i usiadł na tej samej ławce.
-
Przepraszam – szepnął i spojrzał na chłopaka. Ten zaraz podniósł wzrok i
spojrzał na niego zaskoczony. Zamrugał kilkakrotnie, a łzy dalej płynęły po
jego policzkach.
- Po co tu
przyszedłeś? – zapytał, dalej płacząc, w tej chwili miał wielką ochotę dać mu
po prostu w twarz za to co zrobił.
- Chciałem
przeprosić, bo to było inaczej niż Ci się wydaję – zaczął, miał teraz tak
wielką ochotę go przytulić, w końcu naprawdę go skrzywdził. Niepewnie wyciągnął
dłoń, by pogłaskać go po głowie, jednak została ona odtrącona. – Naprawdę było
inaczej, Debrah się na mnie rzuciła, nawet nie miałem jak jej odepchnąć…
Naprawdę Cię przepraszam – powiedział, był zły na siebie za to wszystko, do
tego czuł się jak kompletny idiota, próbując teraz przeprosić blondyna.
- Ty nigdy
nie przepraszasz, w-więc masz się mną nie bawić – zaszlochał i otarł kilka łez,
które zaraz znów zaczęły płynąć po jego policzkach. – Wracam do domu – szepnął
i wstał z ławki. Zaraz został złapany za nadgarstek i przyciągnięty do
czerwonowłosego.
- Proszę,
wysłuchaj mn… - zaczął Kastiel, lecz teraz już dostał w twarz. Zaskoczony
popatrzył na zapłakanego i niezwykle cierpiącego blondyna, ten tylko wyrwał się
z jego uścisku i zapłakany pobiegł w stronę domu. Dopiero po chwili doszło do
łobuza, że jego szanse są już naprawdę marne, a teraz wręcz nie mógł się z tym
pogodzić, w końcu chyba zaczynał zakochiwać się w tym porządnickim chłopaczku.
____________________________
Ta da! Oto i wyczekiwana przez was V część! Przyznam, że tutaj zaczęło coś się dziać i jak widać po zakończeniu notki, będzie na pewno jeszcze część VI! XD
Arigato!!!Bardzo fajne,czekam na więcej.pa.pa.
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie naprawdę bardzo, bardzo i jeszcze raz bardzo mi się spodobało. Nie mogę się od niego oderwać. Na tym rozdziale (części?) po prostu się popłakałam. Ten rozdział był jednym z tych, które podobały mi się najbardziej i najprawdopodobniej zaraz przeczytam go ponownie.
OdpowiedzUsuńMam pytanie, czy mogłabym dostać numer GG do kogoś z bloga? Chciałabym być informowana o nowych rozdziałach. W każdym razie pozdrawiam i czekam na więcej. Yuu
Bardzo się cieszę, że opowieść Ci się spodobała :) Ogólnie sama też nawet polubiłam pisać tę serię :) Cóż, nasze numery gg możesz znaleźć w "Kontakt i linki" w menu po prawej stronie bloga. Co do wychodzenia kolejnych części, to pojawiają się co wtorek, ewentualnie z małym opóźnieniem, po prostu przez szkołę nie zawsze mam czas o.O
UsuńDzięki za informację ;) W najbliższym czasie skontaktuję się z tobą. Pozdrawiam. Yuu
UsuńKURWA A JUTRO NA SIÓDMĄ DO SZKOŁY... Mimo tego warto było. Tak siedzę i czytam... Rozdział po rozdziale. Coś Ty ze mną zrobiła?!
OdpowiedzUsuń