Pairing: EreRi (Eren x Levi)
Gatunek:Yaoi, romans (?)
Ograniczenia: MA (+18)
„Dojrzewanie”
Czasem wkroczenie w trudny okres dojrzewania wcale nie jest takie
łatwe, szczególnie przez pewne… problemy. Właśnie one również zaczęły
towarzyszyć Erenowi. Kto by się spodziewał, ale i w ciele tego chłopaka hormony
zaczęły buzować.
- Eren! -
krzyknął zirytowany kapitan, który właśnie stał przy tablicy i kreślił jakiś
plan taktyczny. Najwidoczniej zdenerwowało go to, że młody rekrut w tej chwili
wcale go nie słuchał.
-
P-przepraszam kapitanie! - odpowiedział ten po chwili i spuścił wzrok. Ostatnio
miał coraz większe problemy ze słuchaniem na tych "taktycznych
spotkaniach", szczególnie kiedy do głosu dochodził Levi. Jakoś tak cały
czas nie mógł skoncentrować się na słowach, raczej przysłuchiwał się jego
głosowi, czasem nawet przyłapywał się na tym, że obserwuje usta kapitana i
zaczyna o nich marzyć.
Spotkanie tym razem trwało wręcz
do późno, dlatego też zaraz po nim wszyscy udali się do łóżek. Następnego ranka
Eren obudził się, jak gdyby nigdy nic, przynajmniej do czasu. Zaraz odkrył, że
coś było nie tak, i kiedy tylko wygrzebał się z łóżka, zauważył, że jego
spodnie od piżamy, jak i pościel jest mokra. Najgorszy był fakt, że to wcale
nie był mocz. Nieco podłamany Eren usiadł na łóżku i zaczął się zastanawiać, co
w ogóle się stało. Jedną z niewielu rzeczy, które przychodziły mu do głowy, był
fakt, że dzisiaj śnił mu się kapitan Levi. Na samo wspomnienie o tym zarumienił
się, jak on teraz spojrzy mu w twarz?! Niestety nie miał już zbyt dużo czasu na
rozpaczanie, zaraz musiał iść na śniadanie i przy okazji zrobić coś z tą
pościelą.
Przy śniadaniu Eren był dość
niespokojny i do tego zawstydzony, jakby miał wrażenie, że wszyscy rozmawiają o
nim i tylko się śmieją. Dlatego więc, kiedy tylko nadarzyła się okazja, szatyn
uciekł stamtąd. Wrócił do swojego pokoju, aby pozbyć się problemu. Szybko zdjął
pościel i ruszył z nią do pokoju przeznaczonego na pralnie. Niestety, kiedy
tylko przekroczył jej próg, zauważył, że nikt inny jak Levi robi pranie. Zaraz
się speszył i zaczął szukać ucieczki.
- Eren –
odezwał się nagle kapitan, na co ten się wzdrygnął. – Dawaj to tu – zażądał
zaraz, wracając do prania jakichś innych rzeczy.
- N-nie, ja
sam to wypiorę – powiedział niepewnie Eren, jakoś wolał, aby ten nie dowiedział
się o tej dziwnej przypadłości, która go spotkała. Ze strony Leviego nie
spotkał się z odmową, jednak ten posłał mu dość podejrzliwe spojrzenie.
Dni mijały, a Eren zauważył, że
takie sytuacje zaczęły zdarzać się dość często, co go wręcz niepokoiło. Poza
tym nie prał pościeli za każdym razem sam, więc obawiał się, że ktoś odkryje
jego problem, o którym nie mógł przestać myśleć.
- Eren! –
krzyknął Levi, uderzając dłonią w tablicę, już chyba miał dość tej ciągłej
nieuwagi chłopaka, tym bardziej, że omawiają tutaj sposoby na uratowanie jego
życia.
-
P-przepraszam, kapitanie… - szepnął niepewnie chłopak, a kiedy tylko spojrzał
na niego, zaraz spuścił wzrok. Głupio mu było na niego patrzeć, tym bardziej,
że coraz częściej pojawiał się w jego snach.
- Koniec na
dziś – oznajmił w końcu kapitan i wszyscy zaczęli wychodzić. – Ty Eren
zostajesz – powiedział nagle, stojąc i kreśląc coś na tablicy. W tej chwili Eren
miał wrażenie, że ma zaraz zostać
skazany na śmierć, w końcu czemu ten kazałby mu tutaj zostawać. Kiedy
wszyscy opuścili salę, on dalej stał jak zaklęty przy drzwiach.
- Podejdź tu
– zażądał Levi, jednak nie odrywał wzroku od tablicy. Tego właśnie obawiał się
szatyn, jednak nie pozostawało mu nic innego, jak grzecznie podejść i czekać na
kolejne słowa. Kapitan zaczął coś tłumaczyć, jednak szybko się zorientował, że
chłopak znów buja w obłokach.
- Eren, nie
czas na fantazje o Mikasie – rzucił złowrogo i przyciągnął chłopaka za
kołnierzyk jego kurtki, tak aby mieć go bliżej siebie. – Skup się, jeśli nie
chcesz zginąć – warknął zaraz. Mimo wszystko Eren teraz miał większy problem ze
skupieniem. Ich usta były tak blisko siebie, że chłopak po prostu nie mógł
przestać o nich myśleć. Levi jednak uparcie starał ściągnąć go na ziemie i
wytłumaczyć mu plan, w końcu chłopak miał w nim całkiem dużą rolę. Kiedy ten
tłumaczył, szatyn cały czas starał się skupić. Jakoś w tym momencie zapach
kapitana był niezwykle pobudzający i nawet to, że ten był tak blisko, nie
ułatwiało mu tego zadania.
-
Zrozumiałeś, bachorze? – zapytał w końcu tamten, kiedy skończył tłumaczyć.
Stali całkiem blisko, więc kiedy się obrócił, nieumyślnie otarł się o chłopaka
i stanął do niego przodem. W tej chwili wręcz stykali się ciałami, bo Eren był
zbyt zajęty "kontrolowaniem się", aby odsunąć się na w miarę
bezpieczną odległość. To zaowocowało morderczym spojrzeniem ze strony kapitana,
ale i rumieńcem ze strony chłopaka.
-
P-przepraszam! – krzyknął zaraz i zorientował się, że z jakiegoś powodu spodnie
zdawały mu się za ciasne. – J-ja już pójdę – powiedział tylko i szybko pobiegł
do swojego pokoju. Zaraz zamknął za sobą drzwi na klucz i oparł się o nie. Mimowolnie
przypomniał sobie, jak przyjemne było to niewinne otarcie i to jak kapitan był
blisko niego. W tej chwili miał wrażenie, że jego spodnie są już naprawdę
ciasne i długo w nich nie wytrzyma. Niepewnie usiadł na łóżku, pozbywając się
wadzących mu części garderoby i oblał się rumieńcem, widząc, jak jego członek
stoi w gotowości i domaga się uwagi. Nieśmiało objął go dłonią i zaczął nią
poruszać, nie wiedział, czy tak powinien postępować, jednak to sprawiało tak
niezwykłą przyjemność, że w tej chwili nie mógł się powstrzymać i kontynuował.
Kiedy przyśpieszył ruchy dłonią na swoim członku, jego myśli zaczął pochłaniać
tylko i wyłącznie kapitan. Nawet nie wiedział czemu, ale wyobrażenie go sobie,
kiedy leżał całkiem nagi, sprawiało, że podniecał się jeszcze bardziej.
Zajmował się sobą jeszcze trochę, kiedy w końcu spuścił się na swoją dłoń.
Dopiero wtedy zorientował się, jaki jest ohydny, robił takie rzeczy, myśląc o
Levim… Gdyby ten o tym wiedział, na pewno by go zabił bez zastanowienia.
Kilka dni później Eren
zrozumiał, że jego sny o kapitanie nie były już takie niewinne. Tej nocy
obudził się z niezwykle erotycznego snu, w którym to jego kapitan z wielką
chęcią rozkładał przed nim nogi i kazał siebie mocno wziąć. Zarumieniony
chłopak dopiero po paru sekundach zauważył, że jego członek niezwykle domaga
się uwagi i to on musi mu pomóc. Niepewnie ujął w dłonie swoją męskość i zaczął
siebie zaspokajać. Niestety, ale musiał przyznać, że zbyt mocno tego
nienawidził. W końcu po każdej takiej akcji, zaczynał brzydzić się sobą. Tak
było i tym razem. Kiedy w końcu doszedł, zaraz postanowił spróbować wrócić w
objęcia morfeusza. Miał jednak głęboko ukrytą nadzieję, że jeszcze wróci do snu
sprzed paru chwili.
Było już popołudnie, kiedy Eren
został wezwany przez Leviego do sali, gdzie omawiali taktykę. Poszedł tam
niezwykle niechętnie, w końcu jeszcze dzisiejszej nocy znów fantazjował o
jakiejś intymnej sytuacji ze swoim kapitanem, tym bardziej, że nie wiedział,
dlaczego tak się działo.
- W końcu
jesteś – przywitał go Levi, który jak zwykle stał przy tablicy. Eren tylko
niepewnie skinął głową na przywitanie. Nie miał pojęcia dlaczego został tutaj
wezwany, co sprawiało, że niezwykle mocno się denerwował.
- O co
chodzi, kapitanie Levi? – zapytał w końcu, jakoś nie mógł znieść ciszy, która
między nimi nastawała.
-
Porozmawiajmy o dojrzewaniu, Eren – rzucił nagle Levi, co niezwykle zaskoczyło
chłopaka. – Eren, jeśli mamusia i tatuś bardzo się kochają, owocem ich miłości
jest dziecko… - zaczął, jak gdyby nigdy nic, co zaskoczyło szatyna. Czyżby
kapitan próbował mu wytłumaczyć, jak się robi dzieci? – Tak zawsze się to
tłumaczy, jednak żeby do tego doszło, mamusia i tatuś muszą uprawiać seks,
czyli potocznie się kochać – kontynuował. – Jesteś w takim wieku, kiedy twój organizm
mówi ci, że też jesteś gotowy, aby się kochać z kimś kochać. Mówię ci to, abyś
wiedział, że "zmazy nocne" są czymś normalnym w twoim wieku –
powiedział w końcu i spojrzał przez ramię na chłopaka, który w tej chwili
siedział speszony ze spuszczoną głową. – Eren, to coś normalnego i każdy przez
to przechodził, więc skończ z tym "chowaniem się", kiedy przynosisz
wybrudzoną pościel – oznajmił, obracając się już do niego przodem. Szatyn dalej
siedział w miejscu, w tym momencie był jeszcze bardziej speszony niż wcześniej.
W końcu kapitan widział, że odnosi pobrudzoną pościel, ale… mówi, że to
normalne, więc może…
- A-ale… -
zaczął niepewnie, może w tej chwili powinien ugryźć się w język, w końcu co
miałby w tej chwili powiedzieć.
- Nie będę
tego tłumaczyć drugi raz – rzucił złowrogo. – Po prostu powiedz Mikasie, że ci
się podoba, to może załagodzić cały ten cyrk – dodał po chwili, opierając się o
tablice.
- A-ale to
nie Mikasa! – krzyknął Eren, czego bardzo żałował, teraz na pewno powinien
ugryźć się w język.
- Masz
jeszcze dużo dziewczyn, idź i po prostu jej powiedz – odparł na to znudzony już
rozmową Levi. Eren w tej chwili nie wiedział co powiedzieć. Przecież skłamanie
nie jest wyjściem, a powiedzenie prawdy może skończyć się źle. Ostatecznie
jednak szatyn wstał z miejsca i podszedł do kapitana.
- T-to nie
żadna dziewczyna… - zaczął, rumieniąc się niezwykle. Zaraz zauważył, że na to
stwierdzenie brwi kapitana powędrowały do góry, chyba udało mu się go
zaskoczyć. – T-to… kapitan… - szepnął, wręcz płonąc rumieńcem. Zaraz jednak
postanowił coś zrobić, bo wiedział, że nie będzie potrafił zapewnić Leviego, że
to jest prawdą. Nieśmiało pochylił się nad nim i go pocałował, był to niewinny
i nieśmiały pocałunek, w końcu Eren na nic więcej by się nie zdecydował. Zaraz
po nim, chciał się wycofać, jednak został brutalnie złapany za nadgarstek i
przyciągnięty. W tym momencie znów usta Leviego i Erena zostały połączone,
jednak w bardziej drapieżnym pocałunku.
- Nie
zachowuj się jak dziecko, skoro wyznajesz mi uczucia – rzucił, puszczając go.
Szatyn w tej chwili niepewnie wpatrywał się w niego, nie wierzył, że ten go
pocałował i to tak namiętnie.
-
K-kapitanie… - zaczął niepewnie i wtedy poczuł, że jego spodnie znów są za
ciasne. Tego jeszcze brakowało, że podniecił się od jednego pocałunku.
Oczywiście Levi zaraz zauważył zaistniałą sytuację.
- Z
bachorami – warknął i ponownie złapał chłopaka za nadgarstek. Zaraz pociągnął
go do swojego pokoju. Na miejscu pchnął go na łóżko i zaczął rozpinać jego
spodnie.
- C-co pan
robi?! – krzyknął zaskoczony Eren i nim się obejrzał jego spodnie wraz z
bielizną były opuszczone do samych kostek.
- Zamknij
się, pomagam ci – warknął mężczyzna i uklęknął między nogami chłopaka. Zaraz
pochylił się nad nim i wziął do ust jego nabrzmiałego członka. Szatyn jęknął
cicho i niepewnie spojrzał na kapitana, który właśnie zaczął robić mu dobrze.
Nigdy nie pomyślał, że jedna z jego fantazji erotycznych kiedykolwiek się
spełni. Levi nie bawił się w czekanie, wręcz od razu zaczął poruszać głową,
ssąc też członek chłopaka. Co jakiś czas wyjmował go z ust, aby przejechać
językiem po jego całym członie. Wszystko nie trwało długo, bo Eren dość szybko
doszedł w ustach mężczyzny. Ten dość niechętnie, ale przełknął spermę, a
resztki wytarł chusteczką.
- Powinieneś
uważać, ubrudziłeś mnie – warknął niezadowolony, kiedy wstawał z ziemi. Po
chwili obrócił się do chłopaka tyłem i zaczął pozbywać się najpierw to kurtki,
a potem całej reszty ubiory. Szatyn spojrzał na niego niepewnie i zarumienił
się zaraz.
- C-co pan
robi? – zapytał niepewnie, przez cały czas nie ruszał się z łóżka kapitana,
jakby w ten sposób bał się czegoś.
- Rozbieraj
się – padł rozkaz, którego Eren wręcz nie mógł zignorować. Niepewnie zdjął z
siebie koszulę, jak i opuszczone już spodnie. Zaraz podszedł do niego
całkowicie nagi Levi. Nie patyczkując się, wpił się w usta chłopaka,
sprawiając, że pocałunek był nie tylko namiętny, ale i brutalny. Wręcz zmusił
chłopaka do otworzenia ust i po prostu wepchnął mu do nich swój język. Trwali
tak przez dłuższą chwilę, a kiedy oderwali się od siebie, mężczyzna zauważył,
że osiągnął zamierzony efekt, członek chłopaka był już gotowy do dalszej
zabawy. Zaraz pchnął szatyna na poduszki i znalazł się nad nim. Poślinił swoje
palce i zaczął się przygotowywać. Nie trwało to długo i zaraz, powoli nadział
się na swojego młodego kochanka. Eren cicho jęknął i spojrzał na kapitana,
który bez skrępowania siedział na jego biodrach i powoli zaczął się poruszać.
Szatyn nigdy wcześniej nie pomyślał, że to może być takie przyjemne. Po chwili
jednak Levi znajdował się na dole, zaś chłopak był nad nim. Zaczął wchodzić w
kapitana znacznie szybciej, chcąc w ten sposób sprawić mu przyjemność. Trzeba
było przyznać, że to skutkowało, gdyż mężczyzna zaczynał coraz głośniej
pojękiwać.
- Eren…
bierz mnie… mocniej… - rozkazał, pozwalając mu wykonywać coraz szybsze ruszy.
Tego właśnie oczekiwał Eren. Bez zastanowienia zaczął wchodzić w niego głębiej
i głębiej, zaś jego ruchy były szybsze i brutalniejsze. Nie wiedział sam, skąd
miał pojęcie, jak zachowywać się w takiej sytuacji, jednak to nie był czas, aby
się tym zajmować. Kiedy czuł, że jest już całkiem blisko, wpił się w usta
kapitana, jakby chcąc zahamować swój jęk. Levi doszedł chwilę szybciej, brudząc
ich obojgu, a zaraz po nim Eren wylał się w jego wnętrzu. Nieco zmęczony
chłopak, wyszedł z mężczyzny i położył się obok niego.
- Całego
mnie wybrudziłeś – burknął Levi, jednak w tej chwili nic z tym nie zrobił,
tylko wtulił się w chłopaka. – Całkiem nieźle, bachorze – mruknął niezwykle
cicho, jednak Eren bez problemu to usłyszał. Uśmiechnął się delikatnie i
przytulił do siebie kapitana. Był niezwykle szczęśliwy, w końcu mógł uznać, że
między nimi coś właśnie zaiskrzyło.
Ta dwójka pojawiła się dopiero
następnego dnia na śniadaniu, gdzie zachowywali się, jak gdyby nigdy nic, a
przynajmniej się starali. Dopiero po posiłku mogli czuć się bardziej swobodnie,
tym bardziej, że oboje utknęli w kuchni, dziś była kolej Erena, aby pozmywał,
zaś Levi zajmował się innymi porządkami.
- Kapitanie
Levi… - odezwał się nagle Eren, myjąc kolejny kubek.
- Czego? –
burknął mężczyzna, zamiatając podłogę.
- Czy…
będziemy to robić częściej? – zapytał niepewnie chłopak, odkładając kubek na
bok.
- Nie pytaj
o głupoty, Eren – odpowiedział mu tamten, będąc w tej chwili blisko niego. -
Póki co tak będę miał mniej rzeczy do prania – dodał, nawet na niego nie
patrząc. Eren tylko się zarumienił i uśmiechnął pod nosem, czyli miał szanse na
spełnienie reszty swoich fantazji erotycznych. Cieszyło go to, w końcu jakąś
część tego mógł zrzucić na okres dojrzewania.
No, tym razem wyszło mi nieco dłuższe niż ostatnio! Jednak nie pamiętam, jak pisze się z 3 os. l. poj. i można powiedzieć, że to zawaliłam... Jednak może komuś się spodoba? (Jak ja dawno nie opisywałam tej sceny, jeśli nie była w RP o.O) O, a dla ciekawskich, to, kto będzie tłumaczył Erenowi, jak się robi dzieci, to zdecydowali przez wyciąganie słomek, Levi miał właśnie najkrótszą xD
KOCHAM CIE ZA TO XD
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie, kobieto ! *o* *krwotok z nosa* bardzo podobało mi się to opowiadanie szczególnie koniec ^^ . Pozdrawiam cię gorąco ;) ~M.~
OdpowiedzUsuńZajebioza *Q*
OdpowiedzUsuń^w^
Usuń