Nienawiść potrafi zniszczyć miłość
Recenzja Basilisk: Kouga Ninpou Chou
Jako wielka fanka anime
historycznych postanowiłam poszukać dla siebie coś o tym gatunku, przeglądając
myanimelist.net, znalazłam serię, którą chciałam kiedyś obejrzeć, jednak coś
bliżej nieokreślonego sprawiło, że porzuciłam moje zamiary i kompletnie o niej
zapomniałam. Tym zapomnianym tytułem był właśnie „Basilisk: Kouga Ninpou Chou”.
Kouga Manjidani i Iga
Tsubagakure to dwa skłócone ze sobą klany ninja, ich odwieczna nienawiść ma
szansę nareszcie się zakończyć, dzięki zbliżającemu się ślubowi Gennousuke i
Oboro. Niestety obydwa rody zostają wybrane, by stoczyć bój na śmierć i życie,
po to, aby wybrać następcę Tokugawy Ieyasu.
Akcja biegnie dosyć szybko i z
czasem nie spowalnia, każdy odcinek ma jakiś wpływ na fabułę, ale nie ma co się
dziwić, w końcu cała masakra rozgrywa się w przeciągu kilku dni. Umiejętności
bohaterów są zróżnicowane i interesujące, większości, pomimo tylu obejrzanych
anime, nie miałam okazji nigdzie indziej spotkać. Z czasem sama zaczęłam się
zastanawiać jaką umiejętność posiada dana postać. Pierwszą rzeczą na jaką
zwróciłam uwagę po włączeniu pierwszego odcinka był dość nietypowy projekt
postaci, nie bardzo mi się podobał, jednak wkrótce zaczęłam się do niego
przyzwyczajać i przestał mi przeszkadzać.
„Basilisk” wyreżyserowany został
przez Kizakiego Fuminoriego (Afro Samurai, X-Men), nic z jego dotychczasowego
dorobku specjalnie mnie nie zaciekawiło, dlatego też nie miałam wcześniej z nim
do czynienia, jednak przeglądając jego prace, widzę, że nieraz zajmował się dość
mrocznymi produkcjami. Piosenka pt. „Kouga Ninpouchou” zespołu Onmyouza,
przygrywająca do openingu bardzo mi się spodobała, prócz występujących w niemal
wszystkich piosenkach instrumentów można tu usłyszeć także flet, co z pewnych
względów pasuje do tego anime.
Seria ta, ma dwa endingi, które
na zmianę kończyły odcinki, jednak bez bliżej określonej kolejności. Obydwa
zaśpiewała Mizuki Nana (Hyuuga Hinata, Testarossa Fate), której głos wprost
ubóstwiam, podłożyła ona głos głównej bohaterce – Oboro. Przeglądając obsadę
prócz niej oraz Sawashiro Miyuki (Sturluson Celty, Busujima Saeko), która
użyczyła głosu Hotarubi i Sugity Tomokazu (Sakata Gintoki, Kyon), który odegrał
jedną z pomniejszych ról, chyba nikogo z nazwiska nie kojarzę. Pod drugiego
głównego bohatera – Gennousuke, głos podłożył Toriumi Kousuke (Saito Hajime,
Inuzuka Kiba), lubię jego głos, jednak nie spotykam się z nim dość często. Poza
tym możemy usłyszeć jeszcze Hayamizu Risa (Kijima Matako, Kimura Takako),
Hayami Show (Tohsaka Tokiomi, Akechi Mitsuhide), Watanabe Misa (Benio, Mamiya Rina)
oraz paru innych, niektórzy z nich mają naprawdę niewiele ról, jednak
stwierdzam, że ich głosy były dobrze dopasowane do postaci.
Mimo że anime to oznaczone jest
jako romans, tak naprawdę wątek romantyczny zszedł na bok, jestem wielką fanką
romansów, ale specjalnie mi to nie przeszkadzało i obejrzałam to dosyć szybko,
bez dłuższych przerw włączałam kolejny odcinek, będąc ciekawa co będzie się
działo dalej, zakończenie także mnie nie zawiodło. Polecam starszym widzom ze
względu na zawarte w tym anime treści, jak i dość sporą ilość krwawych
pojedynków oraz poważniejszy wyraz serii. Osoby
poszukujące odstresowującej komedyjki czy też słodkiego romansu zdecydowanie
źle trafiły i mogą od razu odpuścić sobie obejrzenie tego anime.
Tak więc maratonu ciąg dalszy, tym razem recenzja :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Małe zasady
- Komentować może każdy, nawet użytkownik anonimowy
- Weryfikacja obrazkowa jest wyłączona
- Odpowiadamy na komentarze, jeżeli istnieje taka możliwość (Czasem na krótkie komentarze nie da się odpowiedzieć)
- Jeżeli nie zastosujesz tzn. "chamskiej reklamy", możesz umieścić link do swojego bloga w komentarzu (Chamski spam będzie usuwany)